poniedziałek, 9 lipca 2018

Kosmici i telepatia, czyli jak Stephen King do mnie mruga (Stephen King, "Łowca snów")


Jednym z moich planów czytelniczych na najbliższe lata jest przeczytanie wszystkich powieści Stephena Kinga. Sięgam więc co jakiś czas wieczorami po kolejne tytuły, nie sprawdzając wcześniej, czego dotyczą. Zanim zorientowałam się, że „Łowca snów” opowiada o inwazji kosmitów (a za science-fiction nie przepadam), było już za późno. Siedziałam w tej historii po uszy. 

Fabuła powieści toczy się w dwóch przestrzeniach czasowych: w 1978 roku, kiedy czterech przyjaciół: Beaver, Pete, Jonesy i Henry ratują Dudditsa – chłopca z zespołem Downa, oraz w 2001 roku, kiedy to czterej główni bohaterowie jak co roku wyruszają na polowanie do Dziury w Ścianie. Duddits okazuje się niezwykłym dzieckiem, ma zdolności telepatyczne, które dzięki niemu odkrywają też w sobie pozostali chłopcy. Dwadzieścia trzy lata później w stanie Maine lądują kosmici i zarażają ludzi pleśnią Ripley. Ludzkość może być uratowana, jeśli przyjaciele zrozumieją, jak niezwykła więź ich łączy i nauczą się wykorzystywać swoje zdolności.

Czy już to gdzieś czytałam?


Pomysł, by w wydarzeniach z przeszłości krył się klucz do teraźniejszości, pojawiał się już wcześniej u Kinga. Schemat: grupa przyjaciół, coś niezwykłego, dorastanie, ucieczka/wyjazd z miasta Derry, ponowne spotkanie znamy z „To”. Nie sprawia to jednak, że powieść jest nudna lub wtórna. King zresztą świetnie porusza się po stworzonym przez siebie świecie i wydarzenia z „To” mają wpływ na wydarzenia z „Łowcy Snów”.

Stephen King – pisarz nie do podrobienia


Jestem pod dużym wrażeniem plastyczności języka Kinga. Niewielu autorów potrafi tak świetnie straszyć i jednocześnie śmieszyć. Opisy ataku kosmitów są niejednokrotnie krwawe, akcja trzyma w napięciu a jednocześnie niektóre rozwiązania fabularne (jak na przykład pistolet, który służy za słuchawkę telefonu) są, moim zdaniem , mrugnięciem do czytelnika. Tak jakby chciał pokazać, jak niezwykła jest jego wyobraźnia i czy ty, czytelniku, jesteś w stanie to wszystko sobie wyobrazić? Stephen King jest dla mnie jednym z tych autorów których się świetnie czyta, ale których historie są nieprzekładalne na obraz filmowy.

Cieszę się, że to dopiero początek moich wieczornych przygód z Kingiem.

Stephen King, Łowca snów, Wydawnictwo Albatros, 2017

piątek, 29 czerwca 2018

O nudnym i żałosnym typie, czyli o komisarzu Jakubie Mortce (Wojciech Chmielarz, "Podpalacz")



Po kryminały napisane przez mężczyzn zawsze sięgam z rezerwą. Może to myślenie stereotypowe, ale język tych kryminałów wydaje mi się dużo bardziej surowy, oszczędny niż tych, które piszą kobiety. O Wojciechu Chmielarzu przeczytałam jednak tyle pozytywnych opinii, że musiałam przekonać się sama, czy jego książki są naprawdę tak dobre.

Bohaterem „Podpalacza” jest Jakub Mortka, policjant wydziału zabójstw, oddany swojej pracy tak bardzo, że niszczy mu to życie rodzinne. Kiedy żona wnosi o rozwód, on, niczym prawdziwy macho, zabiera ze sobą tylko jedną walizkę, oddając jej cały wspólny majątek i pół swojej pensji. Pensje policjantów nie są wysokie, więc Mortkę stać tylko na wynajem pokoju i zamieszkać wspólnie ze studentami.

„Mortka obudził się po siódmej. Długo leżał bez ruchu i myślał o tym, co ma ze sobą zrobić przez resztę dnia. Nie miał żadnych pomysłów, a co ważniejsze, nie odczuwał żadnej ochoty, żeby gdziekolwiek się ruszać. Zastanawiał się, nie po raz pierwszy zresztą, czy zawsze był takim nudnym i żałosnym typem, czy stał się nim dopiero po rozwodzie. Odnosił niejasne wrażenie, że kiedyś miał jakieś zainteresowania, ale teraz już o nich nie pamiętał. Musiał je zostawić byłej żonie wraz z mieszkaniem i dziećmi.”

 Takich bohaterów, stykających się z trudną polską rzeczywistością jest u Chmielarza więcej. Jest współpracownik Mortki Dariusz Kochan, który woli o pewnych sprawach milczeć. Są studenci, Piotrek i Agnieszka, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje będą miały ich decyzje.

Najważniejszym elementem każdego kryminału jest logiczna fabuła. Tego u Chmielarza nie zabrakło. Zagadka zbudowana jest solidnie: komisarz Mortka musi złapać podpalacza. Kolejne podpalenia pozwalają policjantom zbudować porter poszukiwanego. Wydarzenia opisane są tak, by czytelnik mógł razem z komisarzem rozwiązywać sprawę, jest wprowadzony we wszystkie elementy śledztwa. Autorzy kryminałów często budują zakończenia powieści na „przeczuciu”, które nie opuszcza bohatera lub wydarzeniu, o którym czytelnik nie może wiedzieć. U Chmielarza jest na szczęście inaczej i za to duży plus.

Czy więc surowy język powieści przeszkadza? Ani trochę. Powściągliwość języka współgra z wizją rzeczywistości, z warszawskimi blokowiskami i elitarnymi osiedlami zamkniętymi, na których sąsiedzi są sobie obcy.

Mam nadzieję, że autor trzyma poziom w swoich kolejnych powieściach.
Czytaliście kolejne tomy z komisarzem Mortką?

Wojciech Chmielarz, Podpalacz, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018


środa, 27 czerwca 2018

Mój pierwszy thriller medyczny

Tess Gerritsen jest niezwykle popularną autorką na całym świecie. Jej książki cieszą się ogromną popularnością wśród polskich czytelników. Na facebookowych grupach książkowych jej powieści polecane są niemal codzienne.
Musiałam więc i ja sięgnąć po jej książki. Zaczęłam od "Dawcy" i choć był to przypadek (tę powieść pożyczyła mi moja mama), to udało mi się rozpocząć od pierwszego thrillera medycznego Tess Gerritsen.
Dużym plusem jest na pewno wartka akcja. Od pierwszych stron zostajemy wprowadzeni w ciąg wydarzeń - rosyjska mafia handluje dziećmi, obiecując im nowe, wspaniałe życie w Ameryce. Losy sierot podróżujących na statku przeplatają się z przygodami młodej lekarki Abby Di Matteo, która odkrywa, że w szpitalu, w którym pracuje, przeszczepy serca są wykonywane nie tylko tym, którzy są pierwsi w kolejce, ale też tym bogatym. Dzięki swojej nieustępliwości Abby odkrywa coraz to nowe fakty dotyczące miejsca swojej pracy.
Główni bohaterowie opisani są wiarygodnie. Gerritsen unika długich opisów, które wyjaśniałyby zachowania postaci, a które spowalniałyby jednocześnie akcję. O bohaterach wiemy tylko tyle, ile powinniśmy wiedzieć, by historia miała sens.
"Dawca" to jednak powieść przewidywalna. Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem, co mimo to nie odebrało przyjemności z czytania.
Z pewnością sięgnę jeszcze kiedyś po książki Tess Gerritsen.